sobota, 5 września 2015

Kot w Akwarium - cz. 4

Armia Miłości

W dalekim królestwie żyło dwoje młodych ludzi. On - pasterz o jasnych niczym pszenica w świetle słońca włosach, ona - służka na dworze króla, wiecznie uśmiechnięta, o ryżych włosach plecionych w dwa warkocze.
Znali się od dzieciństwa, kiedy to on uciekał do lasu, by "polować na grubego zwierza", a ona zawsze podkradała kawałek chleba z pałacowej kuchni, by mogli go oboje zjeść na polance niedaleko strumyka. Właściwie od początku wiadomo było, że ich znajomość prowadzi do miłości - tej pierwszej, niewinnej i nierozerwalnej. Król cieszył się widząc swoją służkę tak radosną, jego kochały wszystkie owce i nawet wilki omijały stado, którego pilnował, jak gdyby wiedziały, że psując tą sielankę popełnią coś strasznego.
Sielanka jednak nie miała trwać długo. Pewnego ranka myśliwi znaleźli go martwego, krew i wnętrzności rozciągnięte były po całej okolicy tak, że nawet zaprawieni w boju mężczyźni nie mogli uwierzyć w takie bestialstwo. Kto, lub co, dokonało tak straszliwej zbrodni po dziś dzień nie wiadomo. Wiadomo za to, że pozostawiona służka przepłakała dnie i noce po stracie ukochanego. 
Wreszcie król, nie mogąc patrzeć na cierpienie swojej ulubionej służącej nakazał sprowadzić z dalekiego kraju zza morza Armię Miłości - grupę młodzieńców, którzy podobno swoją szczerością i entuzjazmem potrafią wyleczyć nawet najbardziej krwawiące serca. Gdy ci pojawili się wreszcie na dworze, na chwilę odzyskała błysk w oczach, tak więc wszyscy myśleli, że pogodziła się ze stratą.
Niecały tydzień później znaleziono ją na brzegu rzeki - martwą.

Tak, wiem, historia napisana prawie jak przez dziecko z podstawówki. Prosta, naiwna i niezbyt zaskakująca. Ale prawdziwa z pominięciem szczegółów anatomii. Ryuu i Tora były moimi ukochanymi kiryskami srokatymi przez długi czas, właściwie to Tora była chyba ostatnią rybką z mojej pierwotnej obsady. Kilka razy próbowałam wprowadzać inne kiryski do ich stada (boć to kiryski stadne są), ale zawsze prędzej czy później padały przez temperaturę, a moja parka i tak ich nie akceptowała. W końcu, jak w historyjce, Ryuu został rano znaleziony z rozpłatanym brzuchem na dnie, a Tora straciła całą werwę, z jaką przekopywała piasek. Następnego dnia kupiłam pięć kirysków spiżowych, by czyściły dno. Wydawało się, że Tora pogodziła się z nowym stadem i nawet razem z nimi pływała. Do momentu, aż znalazłam ją w wylocie filtra. O determinacji, z jaką to zrobiła świadczy fakt, że kiryski 90% czasu spędzają przy dnie, a rzadkie momenty na takiej wysokości są im potrzebne jedynie po to, żeby zaczerpnąć powietrza atmosferycznego, co czasami czynią. Niemożliwe też, żeby nie wyczuła prądu wylewającego się z filtra, a otwór wylotowy jest na tyle mały, że nawet nie była w stanie się przez niego przecisnąć. Od śmierci Ryuu minęło może pięć dni.
Piszę to ze świadomością, że co poniektórzy mogą mnie wyśmiać, że dorabiam sobie ideologię do przypadkowych wydarzeń. Ale mimo wszystko wierzę w to całym sercem, że Tora nie pogodziła się z tym, że jej partner, z którym tyle czasu pływała po prostu umarł. Zwłaszcza, że o ile dobranie zgodnej parki jest bardzo ciężkie u kirysków, tak Tora i Ryuu niemal od razu się dobrały i wiadomo było, że ikra jest kwestią czasu. Po co więc się ośmieszam? Bo mam nadzieję, że przekonam chociaż jedną osobę o tym, że ryba jest takim samym stworzeniem, jak kot, pies, czy nawet człowiek. Też ma uczucia, przez które zachowuje się nieraz zupełnie irracjonalnie. Bo przecież na logikę biorąc miała idealne warunki, mogłaby jeszcze pożyć nawet kilka lat. To samo tyczy się samiczek naganiających jedzenie choremu samcowi bojowników, czy bystrzyków, które rozganiały bijące się tęczanki.
No, ale ja nie o tym. Moim planem jest dzisiaj napisać o tych pięknych i majestatycznych rybach, jakimi są kiryski. Nie, to nie sarkazm, te „czołgi” mogą być piękne, wystarczy to dostrzec.
Kiryski (z angielskiego i łaciny Corydora) to rybki z gatunku karpiowatych, preferujących zazwyczaj wodę chłodniejszą, chociaż najwytrwalsze k. spiżowe mogą spokojnie żyć nawet w prawie trzydziestostopniowej. Mają bardzo charakterystyczną budowę ciała z „uciętym spodem” i sztywną płetwą grzbietową. Samiczki zazwyczaj mają okrąglejszy brzuch, są większe (nie jest to regułą), a ich płetwa grzbietowa bardziej przypomina trójkąt prostokątny. Za wyjątkiem kiryska Pigmeja przebywają w większości na dnie, czyszcząc je z resztek. 
Ważne jest, by podłoże było przynajmniej w części piaszczyste (im drobniejszy piasek, tym lepszy), inaczej rybki nie będą mogły czyścić skrzeli, a podczas żeru uszkodzą lub zupełnie zedrą sobie bardzo delikatne wąsiki. Wiem, że można dojść do informacji, że to tylko szukanie problemu, ale możecie mi wierzyć, że w tym samym akwarium z jedyną różnicą w podłożu ryby te zachowują się zupełnie inaczej. A widok kiryska z ryjkiem zupełnie zakopanym w piasku lub ryjącego od lewa do prawa jest naprawdę świetny. Jak już mówiłam, jest to też kwestia higieny – rybki zasysają pokarm wraz z piaskiem, który wypuszczają skrzelami, w ten sposób czyszcząc się.
Z bardzo małymi wyjątkami są to ryby stadne, najlepiej się czują w pięć i więcej osobników. Sprawia to, że nie powinno się trzymać tych rybek w małych zbiornikach. Myślę, że 50l dla małych osobników to minimum, dla k. spiżowych lub lamparcich, które mogą dorastać do prawie 10cm 100l to minimum absolutne. Ryby naprzemiennie trzymają się razem lub w rozsypce. Czasem też dochodzi do podziału stada na mniej lub bardziej równe pół. Nie jest to niczym alarmującym, o ile od czasu do czasu zbiorą się razem, zwłaszcza na żer. Zaznaczyć trzeba, że stado buduje się jedynie w obrębie gatunku, więc te 5/6 sztuk musi być "jednokolorowa", połączenie 2 sterbi, 2 pand i 2 srokatych nie do nam stada. Oczywiście można mieć kilka gatunków, ale każdy musi mieć swoje stadko, więc tylko w dużych zbiornikach jest to możliwe w optymalnych warunkach.
Poza podłożem warto zadbać o inne elementu wyposażenia, które pozwolą tym rybom pokazać się w pełnej krasie. Warto zarezerwować przynajmniej część przestrzeni przy przedniej szybie niezagospodarowanej przez rośliny, jedynie z plażą, ewentualną gałęzatką czy innymi rzadkimi roślinkami o niskim poroście. Dobrym pomysłem jest też grota, która ryby mogą potraktować jako własną i będą do niej często wpływać lub wylegiwać się w pobliżu. Kiryski lubią też inne płaskie powierzchnie, dlatego też ustawiony pod niewielkim kątem równy kamień jest świetnym „legowiskiem” dla tych ryb nawet w gąszczu roślin. Jeśli zapewnimy im taką otwartą przestrzeń, ryby zdecydowanie częściej będą przebywać na widoku, co pozwoli nam na praktycznie nieustanną obserwację.
O gatunkach kirysków nie będę się rozpisywać, bo jest to już pierdylion dwa razy wrzucone do internetu. Co mogę powiedzieć... im bardziej wymyślny gatunek, tym mniejsza tolerancja na parametry i temperaturę, dlatego polecam kiryski spiżowe, które spokojnie przeżyją w 18 stopniach i w 30. Rosną dość duże, więc akwarium od 100l w górę. Jeśli nie ma ryzyka wysokich temperatur lub wahań parametrów to mi najbardziej chyba lamparcie się podobają i pandy.
Czas kończyć posta, zdjęcia w całości nie-moje (może mnie natchnie kiedyś na galerię mojej Armii Miłości. Dodam tylko, że jeśli myślicie o tych rybkach, to one z pewnością wam się odwdzięczą. I nie słuchajcie podpowiedzi "pani z zoologicznego", że można kupić dwa kiryski i w dodatku każdy inny.
Macie jakieś doświadczenia z tymi rybkami? A może chcielibyście? Piszcie ;P

Acha, po śmierci Shina i Bojka obiecywałam sobie (i chyba wam), że już nigdy nie kupię samca. Ale to było silniejsze ode mnie, te ryby wiedzą, jak mnie podejść... w związku z czym do Agatydy zawitała parka Malika i Dhiren (Malika jest taka szarawa, pełną wiedzę będę mieć dopiero, jak jej zejdą paski. A Dhiren jest (nie)typowym multikolorem z zielenią, fioletem, niebieskim, czerwonym i dymnym, w dodatku w kropki. Jeśli chodzi o standard, to piękny okaz Delta, chociaż chyba mu to przeszkadza, bo już sobie zharatał końcówkę ogona)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

1. Za dobre opinie dziękuję.
2. Za złe opinie tęż dziękuję.
3. Za hejty - a kij wam w oko.
4. Jeśli chodzi tylko o powiadomienie o nowej notce - piszcie w odpowiedniej zakładce.
5. Jeśli chodzi o spam - niech wam ręka uschnie.
Dziękuję za wysłuchanie, mówiła Kuroneko.