poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rzecz o kanapie - cz. 6

Dzisiaj ostatnia część Rzeczy o kanapie. A co dalej, pozwolę sobie opisać na końcu. Z góry też mówię, że post może ulec lekkiej moderacji, bo będę się spotykać z przyjaciółką i chcę wrzucić linkę do jej bloga, jak mi wreszcie poda. Dobra, reszta potem (i innymi zapachami).


     [...]
- Moje lokum. Chcę mieć w swoim pomieszczeniu podwójną kanapę, najlepiej jakiś barowy narożnik, stale zasilaną lodówkę co najmniej czteropółkową i akwarium pięćsetkę. To ostanie najważniejsze - oznajmił.
- Po pierwsze: jakim znowu twoim pomieszczeniu? Po drugie, po cholerę ci pół kubika wody? A lodówka, to jest w kuchni i nigdzie się nie wybiera - stwierdził mężczyzna, przybierając pozę biznesmana, który właśnie został zaproszony do targów o kontrakt.
- Czyli się przesłyszałem, jak mówiłeś o tym, że zapewniasz mi chatę? Bo o ile dobrze pamiętam, to takie były warunki umowy - Shin wydawał się zaczynać dobrze bawić.
- Oczywiście, że nie. Ale osobny pokój to zupełnie inna sprawa. Poza tym, nie odpowiedziałeś na moje pytania.
- Czy to nie oczywiste? Chyba nie chcesz posłodzić sobie herbaty cyjankiem, czy zamiast soku napić się koniobójczego afrodyzjaku, co? A ja nie będę zawsze latał w tę i z powrotem po byle pierdołę, zwłaszcza, ze czasem nawet czasu mogę nie mieć.
- A to całe akwarium? Bo o to, dlaczego kanapa musi być podwójna i to w dodatku barowa, to nawet nie pytam.
- Takie hobby. Lubię się odstresować bo pracy, a aquasfera jest do tego najlepsza. Oczywiście nie ma co się zastanawiać nad jakimś małym cubem na biurko, bo i tak w końcu będą się rozmnażać. A ja nie lubię się dzielić tym, co moje - odpowiedział z niewinnym uśmiechem.
- I oczywiście wiesz, ile to będzie kosztować, tak? - spytał zrezygnowany mężczyzna.
- Mniej więcej. Mogę cię zapewnić, że nie więcej niż średnio przeciętny wózek sportowy. Bo o marinie nie myślę, nie cierpię słonej wody, wszystko potem jest lepkie od tej soli. No, to skoro mamy wszystko ustalone, to ja już mogę... - chłopak chciał wstać i wyjść, ale Keith go powstrzymał.
- Chwileczkę. Każda umowa ma dwa końce, nie zapominasz czasem? Teraz moje warunki - Shin tylko prychnął niezadowolony, co wywołało uśmiech mężczyzny. - Przede wszystkim, jak już mówiłem, masz pilnować, czy mi ktoś tyłka nie obrabia, nie szykuje buntu, czy co tam jeszcze. Poza tym, chcę wiedzieć o wszystkim, co się dzieje. Nie wspominając już o tym, że zrobisz wszystko, co ci każę odnośnie firmy i publiczki. Bankieciki, garniturki i tak dalej. Jasne? - spytał, choć widać było, że to nie koniec jego listy. Chłopak popatrzył uważnie przez chwilę na niego.
- Tego drugiego nie mogę ci obiecać. Wiedza o szczegółach nie zawsze jest wygodna dla takich piesków salonowych jak ty. Poza tym, już wiele głupich rzeczy widziałem, jakie robili moi zleceniodawcy, jak się dowiedzieli, że jakiś szczeniak nawinął się pod linię strzału. Co do reszty nie mam zastrzeżeń - odpowiedział spokojnie w końcu.
- Skoro mam w razie czego świecić tyłkiem, to chociaż chcę wiedzieć, za co.
- Nie widzę powodu, żebyś się mieszał w moje obowiązki. Poza tym, chyba na tym miała polegać cała umowa, że nikt o niej nie wie, prawda? Póki co, to opatrzyłem się jako bliżej niezidentyfikowany stażysta i niech tak zostanie. A z wolnością środków i niespowiadaniem się nie będę dyskutował, każdy mój zleceniodawca to wie - stwierdził chłopak, nie schodząc ze swojej linii.
- Ale jeśli coś będzie mnie mogło dotyczyć, to masz mówić mi. Chociaż tyle chcę mieć pewności - rozmówca tylko przytaknął, wywracając oczami. - No, to skoro sprawy firmy mamy ustalone, to możemy przejść do drugiej części umowy. Dam ci możliwość wyboru daty naszej pierwszej nocy, do dwóch tygodni od dzisiaj. A dalej się zobaczy, ale nie możesz mi odmówić, jeśli ostatni raz spaliśmy ze sobą dłużej niż tydzień wcześniej. Poza tym, chcę, żebyś traktował mnie jak swojego kochanka jak będziemy sami. I oczywiście wliczają się w to kolacje w restauracji, wspólne wycieczki i inne takie “sprawy zakochanych”, rozumiemy się?
- A zależy ci na tych wszystkich pierdołach ponieważ...
- Ponieważ mam taki kaprys i wystarczająco dużo pieniędzy na jego spełnienie. Umowa stoi, czy nie? - odpowiedział Keith, ale Shin wyczuł w jego głosie lekkie drżenie świadczące o ukrywanej prawdzie. Uśmiechnął się tylko sarkastycznie i zachichotał.
- Radzę ci pojawić się w domu prędzej niż dziś rano. Inaczej możesz zapomnieć o umowie - skwitował w końcu, wstał i położył na stoliku pomiędzy nimi wyciągniętą z kieszeni kartę płatniczą. - A w garniturze jest mi wyjątkowo nie do twarzy - zaśmiał się, po czym przejechał ręką po rozporku nowych spodni, czarnych, o kroju leginsów, ale ze skóry. Gdy znalazł, a właściwie nie znalazł, tam tego, czego szukał, uśmiechnął się lekko, potrząsnął głową, wzbudzając ułożone włosy do lekkiego falowania, po czym zmienił się w czarnego kocura i wskoczył na parapet, prawie się wtapiając w niego. Keith zrozumiał, że oznaczało to koniec ich rozmowy, więc też wstał i kazał sekretarce wezwać doradcę z powrotem.


I to by było na tyle. A teraz ogłoszenia parafiaaaaalne:
1. W bliżej nieokreślonej przyszłości chcę zmienić szablon, azali znudził mi się już.  W związku z tym, jak nie będziecie się mogli w pewne słoneczne popołudnie dostać do bloga, to nie panikować, że usuwam, tylko poczekać cierpliwie do następnego słoneczka, po prostu wyłączę widoczność na czas grzebanka. Dojdzie też trochę nowych działów.
2. Pewne wydawnictwo dodało mine do swoich kręgów. Cieszmy się i radujmy, alleluja i do przodu.
3. Wiem, że nasza umowa zakładała, że mam tydzień na ogarnięcie się z nowym rozdziałem, ale szykują mi się testy, do których jeszcze prawie nie przeczytałam materiałów.... w związku z tym Samiec Alfa zacznie być publikowany za dwa tygodnie, a nie za tydzień. Proszę nie piszczeć, też mi się nie chce czytać kilku kobył z historii sztuki, itp. Chyba, że ogarnę to szybciej, to może coś się pojawi, na razie mam 1, góra 2 części napisane tylko.  A rozdział dość męczący w pisaniu, o czym się przekonacie, czytając go. Mogę tylko zdradzić, że będzie ostro. I dojdzie do "ukoronowania umowy" ;P
4. Jako że 3, mam kilka propozycji, które możecie wykorzystać, bądź nie. Pierwsza moja propozycja, to "fakju", czyli moje odpowiedzi na wasze pytania. Odpowiem, jak zbierze się co najmniej 10 pytań, na które będę miała ochotę odpowiedzieć. Można o bloga pytać (tak, podrzucę jakieś niedrażliwe sektrety, przewidywania, itp.), działalność ogólną, tematy niezwiązane z niczym (choćby i tama Hoovera), sprawy prywane będą dość mocno banowane, jeśli wejdą na zbyt delikatny grunt, ale spróbować możecie. Kolejną moją propozycją jest wrzucanie moich starych tekstów, które gdzieś tam mi się składują. Powinnam mieć jakieś filmiki, na pewno opowiadania, w tym konkursowe, mogę też powrzucać zdjęcia na temat. Ogólnie, to o ile nie będzie to wymagało kilku godzin pracy, wy tu urządzacie przez te dwa tygodnie, co się ma pojawiać ;P
5. Pozwoliłam sobie ostatnio na dość ścisłą współpracę z Panną Nikt, co objawiło się publikacją mojego poradnika na temat metod uczenia się u niej na blogu. Ciekawych odsyłam.
6. Ok, mam już tą linkę. Polecam Ewa Wachowicz, z tym, że Kuroneko, a nie Ewka ;P culture-books-me.blogspot.com

5 komentarzy:

  1. Okej... Tą końcówką to mnie zaskoczyłaś, ale dość pozytywnie. Szkoda, że to już koniec. Chciałabym poczytać chociażby o jednej takiej randce tej parki. Mogłoby być zabawnie :) Umowa - zaczęło mi się kojarzyć z greyem, ale twoje opowiadanie jest o wiele lepsze niż cała książka. Nie czytałam co prawda, ale przeglądałam o czym jest i jak jest pisane... więc wolę czytać już takie przyjemne opowiadanka na blogach niż coś takiego.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniec rzeczy o kanapie... no cóż. Coś się kończy, a coś zaczyna. Czekam na ciąg dalszy Kota na służbie bardzo niecierpliwie. Znów na trochę znikam, ale tym razem dlatego, że wypadł mi wyjazd. Piszę nie od siebie i cóż... nie będę się za bardzo wdawać w szczegóły, bo ma to mocno prywatny charakter, ale powiem Ci, że się cieszę z tego, że postanowiłam mimo wszystko wejść na chwilę na Twojego bloga. Pozdrawiam i weny życzę / PN

    pannanikt001.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba dawno mnie tu nie było? Potrzebowałam chwili, nim do mnie dotarło, że to koniec tej części. Szybko idzie.
    Z niecierpliwością czekam na nowy szablon. ^^
    Ten mi się bardzo podoba, pasuje do charakteru opowiadania. No, przynajmniej moim zdaniem. Mam nadzieję, że następny będzie równie świetny.
    "- A zależy ci na tych wszystkich pierdołach ponieważ...
    - Ponieważ mam taki kaprys i wystarczająco dużo pieniędzy na jego spełnienie."
    Uwielbiam te rozmowy. Nic dodać, nic ująć.
    -----------
    rysanaodbiciu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow bardzo ciekawe :D najbardziej podobała mi się końcówka zwłaszcza to zdanie, o garniturze :D bardzo Cię przepraszam ale nie mam weny do koma dzisiaj :/ Ciekawi mnie, co za szablon szykujesz :d I życzę powodzenia w przygotowaniu do egzaminów.
    http://chcebyckopciuszkiem.blogspot.com -jeśli masz czas zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też chcę akwarium ;-;

    OdpowiedzUsuń

1. Za dobre opinie dziękuję.
2. Za złe opinie tęż dziękuję.
3. Za hejty - a kij wam w oko.
4. Jeśli chodzi tylko o powiadomienie o nowej notce - piszcie w odpowiedniej zakładce.
5. Jeśli chodzi o spam - niech wam ręka uschnie.
Dziękuję za wysłuchanie, mówiła Kuroneko.