sobota, 16 maja 2015

Dzielnica Zero - cz.2

Po pierwsze - PannaNikt, to przez ciebie! Cały mój misterny plan w nie powiem co poszedł... No nic, jest dzisiaj (ale na galerię przy Dzielnicy Zero nie licz w takim razie).

Zastanawiałam się, czy by nie wstawić pewnego obrazka w tym poście, ale ostatecznie zdecydowałam, ze wyjawiłby on więcej, niż bym sobie życzyła, więc się powstrzymam. No nic, w każdym bądź razie, galeria się robi baaardzo powoli, ale jednak. A teraz kilka słów wyjaśnienia: nie wiem, czy ktoś zwracał uwagę, ale akcja naszego (a właściwie mojego) opowiadania toczy się w przyszłości (dokładny rok jest do sprawdzenia dla inteligentnych) w świecie lekko równoległym. Ta równoległość jest mi potrzebna do tego, żeby nie trzymać się kurczowo map (zazwyczaj będzie się to zgadzać na swój prywatny sposób, czyli przykładowo ulice zostaną, nazwy będą w "nowej jakości"), dlatego też jeśli mówię o jakimś mieście i nazwa brzmi wam znajomo, ale jakby pisał ją Holender ze słuchu, to na jakieś 90% chodzi o to właśnie miasto, które zyskało nieco inną nazwę. Co dalej... czasami (jak na przykład dziś) będą się pojawiały różne nazwy własne, przykładowo win, czy firm. O ile nie będą one związane z jakąś postacią, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że po wpisaniu w google znajdziecie takową i nawet się wszystkie dane będą zgadzać. Tak tylko mówię, dla zainteresowanych, jak się przykładowo Green Monster robi, czy coś (tak, to drink. Miętowy). Dobra, bo znowu zaczynam bajkopisarstwo... miłego czytania:


- Ellia, dwa Desert Haze - mężczyzna w szarej koszuli z nadrukiem Ciasteczkowego Potwora machnął ręką w kierunku lady barmańskiej i powrócił do rozmowy z trójką kolegów przy stoliku. Stanowili oni jedną z nielicznych koleżeńskich grup bywających w Ilii.
- Jak już wyjdziesz za kabinę bosmańską, to możesz nam podrzucić jeszcze jedną butelkę - rzucił po chwili blondyn w garniturze, puszczając oko do swojego partnera po drugiej stronie stołu. Przed nimi stały już dwie puste ciemnozielone flasze po Santa Duc Gigontas. Było to chyba najczęściej zamawiane tutaj czerwone wino, perła doliny Rhone, dlatego też zawsze na stanie baru było kilka jego butelek.
Ogólnie w barze nie było zbyt wielkiego tłoku, zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę renomę lokalu. Ilia GP była uznawana za najlepszy bar Dzielnicy Zero, do którego wstęp mieli jedynie jej stali bywalcy lub osoby zaproszone przez takowych. Stanowiło to wprawdzie jedynie niepisaną regułę miejsca, jednak naprawdę małej ilości niezaproszonych udało się na tyle zjednać sobie towarzystwo, by zostać wciągniętym w społeczność Ilii. Pozostali sami rezygnowali po jednej czy dwóch wizytach, zniechęceni brakiem jakiejkolwiek reakcji innych klientów. Zdecydowana większość bywalców była homoseksualna, stąd też powstał początkowo złośliwy, ale ostatecznie zupełnie neutralny dopisek GP, czyli Gay Pub. Dopisek powstały jeszcze za życia chyba najbardziej znanego ze swojej orientacji rajdowca, który z resztą pojawiał się tutaj czasem, jeśli tylko przebywał obecnie w Tokyno. Poza dość sterylnym, ale lojalnym wobec siebie i jednomyślnym jak najlepsza yakuza towarzystwem, na renomę baru pracował również jego główny barman - właściciel lokalu, Elliot Campberry, dwudziestokilkuletni mężczyzna po rozwodzie z jakąś trzeciorzędną aktorką.
Elliot, popularnie zwany przez znajomych Ellią, zwracał na siebie uwagę niemal natychmiast. Miał sylwetkę wręcz wychudzoną z proporcji, ale dobrze umięśnioną i na swój sposób fascynującą. Jego dłonie stanowiły obiekt anegdotek o magicznych nieszczelnych shakerach i łapanych w locie szklankach, ale i tak najbardziej szczególne były jego oczy. Posiadały tą niezwykłą właściwość, że lewe było intensywnie brązowe w odcieniu młodego kasztanu, a prawe miało barwę przytłumionej, szarawej zieleni i sprawiało wrażenie lekko zamglonego, przy czym mogło się to zmieniać, gdy był wściekły. Co mu się z resztą nie zdarzało aż tak często, bo przyzwyczajony do rozrób ze swojej pierwszej pracy w jakiejś podrzędnej melinie, naprawdę rzadko wychodził z równowagi. Legenda miejska głosiła, że komu uda się zdobyć jego serce, ten zyska władzę nad całą podziemną Dzielnicą Zero, więc chętnych obojga płci nie brakowało. Była to z resztą legenda częściowo prawdziwa, bo jego znajomości półświatka i niewygodnych informacji o różnych osobistościach Dzielnicy była na tyle rozległa, że gdyby tylko chciał, mógłby się nieźle ustawić.
Nie do końca jasnym był fakt, dlaczego zdecydował się założyć “Ilię”, a już tym bardziej, dlaczego stworzył ją właśnie taką, jaką była. Wiadomym natomiast było to, że roztaczał wokół siebie jakąś dziwną aurę spokoju i zaufania, dzięki czemu poznawał sekrety tak delikatne, że zdradzający je sami nie mogli potem uwierzyć, że je wydali. Można jednak było być pewnym, że zostaną one jedynie w pamięci barmana i poza sporadycznymi przypadkami załatwiania osobistych spraw, nie zostaną wykorzystane w żaden dotkliwy sposób.
Drzwi Ilii otworzyły się bezgłośnie i do środka wszedł młody mężczyzna, właściwie jeszcze chłopak. Niewysoki, szczupły i drobny z wyglądu, ubrany niedbale w ciemny podkoszulek jakiejś grupy rockowej, za duże o jeden rozmiar bojówki z dużymi kieszeniami zapinanymi na złote klamry i ciężkie skórzane buty o kwadratowych noskach. Długie, czarne, lekko faliste włosy miał związane w wysoki kucyk jakieś pięć centymetrów za lewym uchem, a kocie szare oczy i reszta pociągłej twarzy o delikatnych rysach schowana była niemal zupełnie pod długą, idealnie wyprostowaną grzywką i luźnymi pasmami włosów. Przybysz rzucił szybko okiem po całej sali, uśmiechnął się lekko i podszedł do lady barmańskiej, po czym usiadł na ostatnim krześle i położył na blacie.
- No proszę, dawno cię nie było, Kuro - zagadał jeden z obecnych, obracając się tyłem do stolika i kładąc szerokie, wyćwiczone na siłowni ręce na oparciu dwuosobowej kanapy, na której siedział. Zagadnięty chłopak tylko uniósł rękę w geście powitania, po czym przymknął z powrotem oczy.
- Jak chce ci się spać, to idź do mnie na zaplecze na kanapę, a nie strasz tutaj wyglądem - prychnął Elliot, kładąc przed zamawiającymi dwa zroszone kieliszki highball z zamawianym drinkiem.
- Czekam na Wanię. Dziś jest środa, więc będzie - mruknął chłopak, przekrzywiając głowę na bok. - Chyba, że ty coś będziesz wiedział, ale to na osobności - dodał po chwili wahania i ziewnął szeroko, odsłaniając rząd idealnie równych, nieco zaostrzonych jak u zwierzęcia, zębów.
- Ale chyba nikt stąd nie jest szczurem, co Kuro? - zażartował muskularny mężczyzna, który rozpoczął rozmowę z przybyłym. W odpowiedzi chłopak podniósł się leniwie z ławy, a po dwóch sekundach już stał przy pytającym z obnażonym sztyletem w dłoni. Chłopak rzucił nożem, unieruchamiając go dzięki dwóm stojącym przy sobie szklankom z ciemnoczerwoną cieczą.
- Jakby to był ktoś z Ilii, to już by nie żył, prawda? - spytał z szerokim uśmiechem przywodzącym na myśl niewinnych aktorów dram dla nastolatek. - A poza tym, ja swoich nie ruszam. Na razie nie zbiera się na mordobicie, potrzebuję prywatnie informacji i tyle - wzruszył ramionami i sięgnął przez kanapę po swój sztylet. Na sali rozległ się śmiech.
- Chyba nie jesteś ulubieńcem czworonogów, co Porter - rzucił któryś z gości, po czym wszyscy wrócili do swoich poprzednich rozmów.

C.D.N.

A teraz idźcie na cały świat i głoście dobrą nowinę o blogu. Mnóżcie się jak odcinki Mody na sukces. Ale najpierw komentarze na Was czekają ;P

Następny post... powiedzmy, że w środę. I tak pewnie nie dotrzymam terminu.

6 komentarzy:

  1. Ej, jak to w środę? :(
    To jest bardzo ciekawe i ja muszę wiedzieć co dalej!

    http://girlon3line.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro to wszystko przeze mnie, to pasowałoby chociaż skomentować ;) Jestem coraz bardziej zaintrygowana tym opowiadaniem. Bardzo mi się podoba i już lubię Twój styl pisania ;) A teraz czekam (nie)cierpliwie na ciąg dalszy / PN

    http://pannanikt001.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. terminy są dla słabych :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Co rozdział, to tym ciekawiej. Fajnie wymyśliłaś z Ilią, większość pewnie napisałaby, że to zwykły bar czy klub. Podoba mi się. Jestem bardzo zainteresowana osobą Kury (dobrze odmieniłam "Kuro"?)
    Części, jak dla mnie, są idealne, nie za długie, nie za krótkie. Widząc to już mam ogromną ochotę na czytanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do mnie: miecwlasnezycie.blogspot.com

      Usuń

1. Za dobre opinie dziękuję.
2. Za złe opinie tęż dziękuję.
3. Za hejty - a kij wam w oko.
4. Jeśli chodzi tylko o powiadomienie o nowej notce - piszcie w odpowiedniej zakładce.
5. Jeśli chodzi o spam - niech wam ręka uschnie.
Dziękuję za wysłuchanie, mówiła Kuroneko.